Miłośnikom kryminałów Aleksandra Marinina znana jest jako autorka cyklu o Anastazji Kamieńskiej – major moskiewskiej milicji. Kamieńska wszystkie sprawy rozwiązuje zza biurka, przetwarzając dane zebrane przez kolegów z Pietrowki i na ich podstawie stawiając hipotezy, weryfikując je, by w końcu wykryć sprawców. Powieści te łączy jedno: wierny opis realiów pracy moskiewskiej milicji, które autorka zna z autopsji. Poza tym, w przeciwieństwie do większości autorów kryminałów, Marinina nie trzyma się określonego schematu: czasem sprawca to psychopatyczny morderca, czasem przypadkowy zabójca, czasem zaś za morderstwami stoi grupa przestępcza mająca wystarczająco silne wpływy, by nie bać się milicji. W niektórych powieściach przestępców znamy od samego początku, w innych poznajemy ich w trakcie lektury bądź dopiero na ostatnich jej stronach.
„Czarną listę” odróżniają od pozostałych, wydanych w Polsce powieści Marininej, dwa szczegóły. Pierwszy to osoba głównego bohatera. Tym razem śledztwo prowadzi kolega Anastazji Kamieńskiej z Pietrowki, Władisław Stasow. Drugi to narracja, tym razem pierwszoosobowa, więc czytelnik ani przez chwilę nie jest mądrzejszy od głównego bohatera… chyba że patrząc jego oczami, szybciej dojdzie do właściwych wniosków. Stasow bowiem nie dorównuje zdolnościom Kamieńskiej. Nie dysponuje żadnym zapleczem, ponieważ dochodzenie prowadzi na własną rękę, w czarnomorskim kurorcie, w którym spędza wakacje. Nie pomaga mu też fakt, że stosunek miejscowej milicji do kolegów z Moskwy daleki jest od przyjaźni. Wsparcie otrzymuje jedynie od nad wiek rozwiniętej ośmioletniej córki oraz spędzających wakacje w tym samym kurorcie: socjologa i autorki poczytnych kryminałów. Z tą ostatnią zaczyna łączyć Władisława namiętne uczucie.
Jeśli ktoś nie przywykł do literatury rosyjskiej, początkowo może denerwować określanie bohaterów raz z imienia i nazwiska, raz z imienia i otcziestwa, i dodatkowo pisanie imienia niemal za każdym razem w innym zdrobnieniu. Stąd główny bohater może być z równym powodzeniem Władisławem Nikołajewiczem, jak i Dimą Stasowem, można też się do niego zwracać: Dimka, Sława lub Władik. Jak dodać do tego pozostałych bohaterów, nazywanych niemal za każdym razem inaczej, można się czasem pogubić. A z czasem – przyzwyczaić.
Dla miłośników Aleksandry Marininej „Czarna lista” może być przyjemną odmianą od powieści o Anastazji Kamieńskiej, jednak jeśli ktoś z rosyjską autorką nie miał jeszcze do czynienia, nie powinien oceniać całokształtu jej twórczości jedynie na podstawie tej książki. Chociaż tak naprawdę o twórczości Marininej nie da się wyrobić zdania na podstawie tylko jednej z jej powieści, każda zbyt mocno różni się od pozostałych. Jeśli ktoś chce po prostu przeczytać dobry kryminał, nieco odmienny od amerykańskich czy angielskich, ale także inny od cieszących się u nas coraz większą popularnością skandynawskich, nie zawiedzie się.