Kiedy trafiła do mnie ta książka nie byłem początkowo zachwycony. „Znów przyjdzie mi mierzyć się z recenzją jakiegoś nowego cyklu fantasy” – pomyślałem. Dodatkowo okładka z dziewczynką trzymającą księgę wróżyła raczej powieść dla młodzieży. Okazało się jednak po raz kolejny, że nie powinno się osądzać książki po okładce, gdyż ta – choć adekwatna do treści – nieco mnie zmyliła.
Owszem, jest to fantasy, nie wiem dlaczego ta książka trafiła w ręce recenzentów Carpe Noctem, choć z drugiej strony podejrzewam, że powodem może być dość mroczny zarys jaki wyłania nam się po przyjrzeniu się w szerszym spektrum, zarówno akcji „Córki Krwawych”, jak i całego cyklu, zatytułowanego „Trylogia Czarnych Kamieni”. Mamy tu bowiem do czynienia z odwróceniem kilku znanych nam z naszego świata symboli, przez co książki nabierają swoistej głębii. Trudno też uznać cykl za młodzieżowy, zbyt wiele tu scen przeznaczonych raczej dla dorosłego czytelnika.
Amerykanka Anne Bishop, jak przystało na rzetelną pisarkę powieści fantasy, rozpoczyna swoją książkę od omówienia po krótce zasad panujących w stworzonym przez nią świecie. Nie wpływa to może na wzrost zainteresowania czytelnika, ale jest na swój sposób niezbędne dla dalszego rozumienia tekstu.
Bohaterką, a więc tytułową córką Krwawych (tak nazywani są ludzie obdarzeni mocą), jest Jaenelle, jednak jej rola w cyklu dopiero narasta, w pierwszym tomie czytamy raczej o rzeczach, które dziają się obok niej. Poznajemy jednak jej moce i mozliwości, dalece przekraczające mozliwości innych Czarownic. Zgodnie z proroctwem może ona być tą, która przyniesie swojemu rodowi, Krwawym, wyzwolenie spod jarzma niewoli. W tym miejscu można powiedzieć o początku długiego pasma odwróconych znaczeń, jakie zaserwowała nam Anne Bishop.
Już sama konstrukcja świata przedstawionego, która zakłada władzę kobiet, wśród których najwyżej w hierarchii usytułowane są Czarownice, to swoista odwrócenie stereotypu. Oczywiście już od lat autorki zasypują półki w księgarniach powieściami o czarodziejkach, wojowniczkach i księżniczkach, ze słynnym „Światem Czarownic” na czele, jednak w powieści Anne Bishop takich odwrotności jest znacznie więcej, nie można więc pominąć również tej, zwłaszcza że łączy się ona z osobą głownej bohaterki. Świat „Czarnych Kamieni”, to magiczna kraina, w której mężczyźni pełnią poślednią rolę, służąc między innymi do zaspokajania popędu płciowego swoich władczyń.
Jaenelle, mająca być zbawicielką, wyzwolicielką Krwawych jest kobiecym odbiciem Chrystusa. Jej nadejście zwiastuje proroctwo, jednak niepokój budzić mogą jej sprzymierzeńcy Saetan i Daemon. Już same ich imiona kojarzą nam się wyjątkowo nieciekawie, na dodatek pierwszy z nich rzeczywiście jest Władcą Piekieł, drugi zaś jego synem. Najwyraźniej obaj mają własne plany dotyczące córki Krwawych, stają się więc jej sojusznikami i chronią ją przed dorosłymi Czarownicami.
Mimo typowych dla literatury fantasy nieco przydługich opisów, powieść Anne Bishop czyta się dość dobrze. Sam fakt, że momentami autorka stąpa po bardzo kruchym lodzie, przyciąga do książki. Obrazobórcze, choć czasem nieco naiwne pisarstwo Amerykanki ma swoje plusy, choć nie zdziwiłbym się, gdyby za sprawą tematyki rozpętała się wokół niej burza oskarżeń o propagowanie satanizmu. Przykład serii o przygodach Harry’ego Pottera pokazuje jednak, że trudno o lepszą reklamę dla książki.