Chłopaki Anansiego

Neil Gaiman to w fantastycznym światku postać barwna i znana. Jego powieści (zarówno te dla dzieci, jak i dla starszych), scenariusze do komiksów (z legendarnym Sandmanem na czele), a nawet produkcje filmowe kojarzy większość zainteresowanych gatunkiem. Nieposkromiona wyobraźnia autora wciąż nas zaskakuje. Po bestsellerowej powieści „Amerykańscy bogowie”, w której to Gaiman wskrzesił wiele zapomnianych legend i bóstw, zrobił sobie przerwę na dwie książki dla młodszych czytelników („Koralina” i „Wilki w ścianach”) po czym powrócił do znanej tematyki. „Chłopaki Anansiego” to nie dająca się przyporządkować gatunkowo, zabawna i jednocześnie refleksyjna opowieść o pewnej niezwykłej rodzinie.

Pan Nancy to sympatyczny i rubaszny straszy jegomość, którego obecność zdaje się poprawiać wszystkim samopoczucie. Nosi charakterystyczną fedorę i cytrynowożółte rękawiczki. Uwielbia zabawę, taniec, śpiew i kobiety. Jest też mitycznym Anansim-Pająkiem, czczonym w odległych czasach w Afryce; uważni czytelnicy „Amerykańskich bogów” zapewne dobrze go pamiętają. To, że jest szachrajem i urwisem wie każdy, natomiast to, że ma rodzinę i syna – już niewielu.

Mieszkający w Londynie Gruby Charlie dowiaduje się nagle i niespodziewanie o śmierci ojca. Nigdy specjalnie za nim nie przepadał, było mu wstyd za ojcowskie wybryki i psikusy. Po dotarciu do Ameryki na pogrzeb sędziwa sąsiadka zdradza mu rodowe tajemnice oraz to, że Charlie ma brata o imieniu Spider. Nasz bohater postanawia go poznać, co okazuje się przełomowym momentem w jego dość monotonnym życiu. Od tej pory niczego nie możemy być pewni – zwierzęta zaczynają mówić, duchy nawiedzać, a szefowie ukazują swoje drugie, podłe oblicza. Akcja rozpędza się szybko, a niewiarygodne wydarzenia następują jedne po drugich.

Wielowątkowość tej powieści stanowi jeden z jej wielu atutów. Śledzimy losy Charliego odwiedzającego miejsca takie jak Antarktyda, Sahara czy też polskie kopalnie węgla, próbującego zrozumieć zarówno istotę boskości własnej rodziny, jak również powody, dla których rozpada się jego związek z Rosie Noah. Zapewne ma na to wpływ gorące uczucie, jakim obdarza ją Spider. W tym czasie podstępny Grahame Coates knuje spisek mający na celu ucieczkę z ogromną ilością pieniędzy na tropikalną wyspę, wrabiając swego najbardziej oddanego pracownika. Nikczemnik przy okazji pragnie uwieść wdowę po sławnym komiku – Maeve Livingstone. Na trop oszusta wpada nowa znajoma Charliego – śliczna i rezolutna policjantka Daisy. Zaskakujące rozwiązanie akcji ma miejsce na rajskiej wyspie St Andrews.

Jak się okazuje nawet boskie rodziny mają problemy nie obce nam wszystkim: trudności w porozumiewaniu się z rodzicami, niemożliwość dojścia do kompromisu z rodzeństwem. Remedium okazuje się duchowa wyprawa, jaką musi odbyć Charlie. I właśnie alternatywna rzeczywistość, w której poznaje zalążek świata i prekursorów zwierząt (a także charakterów ludzkich) nadaje powieści niesamowity, mityczny i transcendentalny posmak. Szalona Kobieta-Ptak jak i złowieszczy Tygrys sprawiają, że dostajemy gęsiej skórki. Z drugiej strony trudno się nie uśmiechnąć czytając o perypetiach Charliego (jak choćby więzienne rozmyślenia czy incydent z limonką). Trzeba przyznać, że Gaiman osiągnął coś, co wydaje się niewykonalne. Stworzył mariaż humorystycznej powieści obyczajowej, mitologii, sensacji oraz horroru.

Kłopoty w gatunkowej kwalifikacji tej powieści, na co zwraca uwagę sam Gaiman kompletnie nie przeszkadzają w lekturze. Książka napisana jest lekkim i zabawnym stylem, pełna humoru i niesamowitości. Każdy fan amerykańskiego pisarza sięgając po nią, na pewno nie poczuje się zawiedziony, a dla tych, którzy go jeszcze nie znają: oto znakomity moment, by rozpocząć niesamowitą przygodę! Zwłaszcza, że „Chłopaki Anansiego” to książka dla każdego, kto szuka ciekawej i wciągającej lektury.

„Gaimanomania”, już i tak obecna w Polsce, teraz ma szansę na jeszcze większy rozkwit – wraz z „Chłopakami…” wydawnictwo Mag zapowiedziało wznowienie dwóch innych, również znakomitych powieści tego autora: „Nigdziebądż” oraz „Gwiezdny pył”. Czyż to nie wspaniała wieść? Zacytuję Grahama’e Coatesa mówiąc: „Absowicie”.

Chłopaki Anansiego

Tytuł: Chłopaki Anansiego

Autor: Neil Gaiman

Wydawca: MAG

Data wydania: 24 lutego 2006

Format: 344 s.

Cena okładkowa: 29,99 zł

Opis z okładki:

Cześć. Nazywam się Neil Gaiman.
Podobnie jak moja ostatnia powieść, „Amerykańscy bogowie”, „Chłopaki Anansiego” opowiadają o ludziach i o bogach, przede wszystkim jednak o rodzinach i o tym, jak w nich przeżyć. W odróżnieniu od „Amerykańskich bogów”, książki długiej i poważnej, „Chłopaki Anansiego” to ten typ powieści, którą czyta się z uśmiechem.
To zabawna i straszna historia, nie będąca do końca thrillerem, i nie do końca horrorem, nie pasująca też do szufladki opowieści o duchach (choć występuje w niej co najmniej jeden duch) ani komedii romantycznej (mimo że pojawia się w niej kilka romansów, i z pewnością jest komedią, no, prócz tych strasznych kawałków). Jeśli musicie ją jakoś zaklasyfikować, to jako magiczno- komiczno- rodzinno- obyczajowy- horroro- thrillero- romans- z- duchami, choć w ten sposób pominiecie elementy detektywistyczne i kawałki o jedzeniu.
Ale ja tu tylko piszę.

Przewiń na górę