Omawiając książkę „Brama zdrajców” muszę zacząć od jej autorki, ponieważ sama osoba Anne Perry przyprawia mnie o dreszcze. W czasach kiedy nazywała się jeszcze Juliet Hulme, mając lat szesnaście wraz ze swoją najlepszą przyjaciółką Pauline Parker zamordowała brutalnie jej matkę. Pamiętnik Pauline opisujący szczegóły ich przyjaźni, a także etap planowania zabójstwa posłużył za kanwę filmu „Niebiańskie stworzenia” (1994) w reżyserii Petera Jacksona. To właśnie przy okazji premiery tego filmu, odszukano Juliet pod jej nowym nazwiskiem, w roli poczytnej autorki powieści detektywistycznych.
„Brama zdrajców” jest piętnastą powieścią z wiktoriańskiego cyklu o Thomasie Pitcie – funkcjonariuszu londyńskiej policji. W rozwiązywaniu zagadek już tradycyjnie pomaga mu żona Charlotte, uzupełniając logikę męża własną, kobiecą spostrzegawczością. Tym razem śledztwo dotyczy zdrady stanu – poufne informacje dotyczące brytyjskich planów kolonizacyjnych w Afryce dostają się w ręce Niemców. Równocześnie z tym dochodzeniem, nadkomisarz Pitt próbuje poznać okoliczności śmierci swojego przybranego ojca, który był członkiem tajemniczej i niebezpiecznej organizacji.
Akcja toczy się niespiesznie. Być może jest to podyktowane charakterystycznym okresem historycznym i jego konwenansami społecznymi. Choć epoka wiktoriańska była czasem fascynującym, tłem wielkich wynalazków jak maszyna parowa czy telefon, oraz przede wszystkim okresem największej potęgi Anglii to panowała bardzo surowa moralność i silny klasowy podział społeczny. Podczas lektury uderza spokojny, wyważony język postaci. Nawet w chwilach gniewu zachowują dżentelmeńską postawę i posługują się wyszukanym słownictwem. Powieść niewątpliwie zalicza się do tych „eleganckich” w treści – nie uświadczy się tu mordobicia, szalonych pościgów czy rynsztokowego języka. Morderstwa są „schludne”. Na próżno doszukiwałam się na kartach powieści znamion „umysłu mordercy” – albo mam mylne wyobrażenie o takowym, albo Perry całkowicie zapomniała o swojej przeszłości.
Niespieszność akcji nie jest jednak zarzutem, ponieważ lektura nie nudzi. Przede wszystkim dzięki masie różnych ciekawostek dotyczących codziennego życia, wglądzie w pozycję społeczną kobiet (dość poniżającą) i wreszcie punktom kulminacyjnym i rozwiązaniu intrygi utrzymanych na dobrym poziomie.
Chętnie przeczytałabym jeszcze coś autorstwa Anne Perry i ciekawa jestem, którą z ponad sześćdziesięciu napisanych przez nią powieści wybierze polski wydawca. Może warto by kontynuować jeden cykl? Zachęcam do przekonania się czym jest i do jakiego celu służyła tytułowa „brama zdrajców” na łamach tejże powieści.