Alvethor. Białe miejsce

Pierwszy tom Alvethoru zaczyna się od mocnego uderzenia. Mężczyzna podpala się, leżąc na stosie złożonym ze wszystkich znalezionych  w mieszkaniu przedmiotów. Jedynym świadkiem tego jest tajemnicza zjawa, podejmująca z nim zupełnie niezrozumiałą dla czytelnika rozmowę. Później – jak się często mówi – nastrój narasta. Zostajemy wprowadzeni w sam środek tajemnicy, która eksplorowana jest konsekwentnie na dalszych stronach.

W powieści Magdaleny Kałużyńskiej nasz świat nazwany jest „białym miejscem” pośród oceanu mroku. Mroku, który przez szczeliny w konstrukcji rzeczywistości wpycha swoje przerażające macki w nasze życie. Mamy więc w przypadku Alvethoru do czynienia z horrorem kosmicznym, dalekim jednak od najbardziej oczywistego w tym przypadku odniesienia: mitologii Cthulhu. Zamiast czerpać z dorobku Lovecrafta i jego naśladowców, Kałużyńska stworzyła stylistycznie spójny konglomerat science-fiction, powieści kryminalnej i horroru. Trudno mi dopatrzeć się w tym slashera, jako który powieść była reklamowana, ale nieszczególnie jej to ujmuje; zwłaszcza, że Białe miejsce to dopiero pierwsza z zapowiadanych trzech części historii i akcenty mogą się jeszcze zmienić.

W krótkim czasie w Polsce zdarza się kilka makabrycznych mordów, które pozornie wydają się nie mieć związku. Są brutalne, nonsensowne; w przypadku jednego z nich mordercą jest młody fryzjer, który na ulicy przed salonem zaszlachtował przypadkowego mężczyznę nożyczkami. Ale zdarzyło się też, że w innym miejscu znaleziono na skrzyżowaniu drogowym samochód z dwoma pozbawionymi głów ciałami. Rozpoczęło się coś, co doprowadzić może do o wiele większych nieszczęść, a jednocześnie efemeryczna, komunikująca się dziwnym kodem inteligencja rozpoczęła rekrutację do armii mającej zapobiec eskalacji zagrożenia.

Białe miejsce to pierwszy tom serii, czy też może raczej powieści. Sama w sobie nie stanowi zamkniętego konceptu i raczej zapowiada rozmach i rozrywkę, które przyniosą następne części, będąc krwawym i bombastycznym, ale jednak jedynie wstępem. Bez znajomości całości fabuły trudno podjąć się precyzyjnej oceny, ale zarówno warsztatowo, jak i merytorycznie, Białe miejsce wydaje się zapowiadać jedno z ciekawszych wydarzeń w polskim horrorze ostatnich lat. Kałużyńska ma oszczędne, ale precyzyjne pióro, a do tego solidne przygotowanie, przewyższające zdecydowaną większość kolegów i koleżanek z branży. Potrafi opowiadać historię nie tylko wykładaniem fabuły, ale też odpowiednią i świadomie prowadzoną narracją, a pomysł na historię w skali polskiej sceny grozy również ma bardzo oryginalny. Szkoda tylko, że nie zdecydowano się na wstrzymanie publikacji Alvethoru do czasu, aż całość historii będzie gotowa. Wolałbym dostać w ręce jedno tysiącstronicowe dzieło, niż trzy (?) tomy w Bóg wie jakich odstępach czasowych.

Alvethor. Białe miejsce

Tytuł: Alvethor. Białe miejsce

Autor: Magdalena Kałużyńska

Wydawca: Oficynka

Data wydania: 2014-12

Format: okładka miękka, 284 s.

Opis z okładki: Idąc tym korytarzem, nie patrz pod nogi, bo sufit jest i ściany, lecz nie ma podłogi... (Alvethor, zapis w Księdze Zgromadzenia) Alvethor (wyjaśnienie kwantyfikacją tezy) - zjawisko (fenomen), najwyższy stopień zagrożenia czterowymiarowej czasoprzestrzeni oraz stabilności procesów tu zachodzących. Najwyższy stopień zagrożenia życia Istot-rezydentów - w przypadku czasoprzestrzeni zamieszkanej. Proces nieodwracalny.

Przewiń na górę