Agonia dźwięków

Powieść gotycka jest martwa. Trudno powiedzieć od jak dawna, ale na pewno była taka już w czasie pierwotnej premiery „Agonii dźwięków” w 1984 roku. Literatura jednak uwielbia reanimować tego trupa. I brzmiałoby to okropnie, gdybyśmy nie byli tak żywo trupami zainteresowani. Można oczywiście robić to na zasadach resentymentu i tworzyć epigońskie historie, które czasem, owszem, sprawiają przyjemność czytającemu, niemniej okrutnie zionie od nich stęchlizną. Natomiast pisarz świadomy materii, na której operuje, będzie w stanie ruszyć tę starą piwniczną maszynerię, by po raz kolejny należycie zagrała.

Nie znam nic więcej z dorobku Jauma Cabré, więc nie odniosę się nijak do splatania się wątków tej powieści z innymi dziełami autora, o których we wstępie informuje tłumaczka. Nie mam do jego twórczości żadnego innego odniesienia poza gotyckim romansem, przez którego perspektywę mogę filtrować historię klasztoru La Rapita. Jaume Cabré doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że sięga po przenoszoną konwencję, więc w znaczącym stopniu ją przebudowuje. Elementy kanoniczne są stałe, mamy więc obowiązkową postać ciemiężonej niewiasty, wyraźnie zarysowane wątki religijne, delikatne sugestie nadnaturalności oraz niedostępne, srogie i odosobnione krajobrazy. Autor postanowił uczynić sobie z tych elementów puzzle, nie tylko budując fabułę nielinearnie, ale też rozkładając ciężar narracji między różne perspektywy w taki sposób, że mamy wrażenie poznawania głównego wątku powieści z drugiej ręki – czy to z listów dokumentujących całość zajścia, czy rozmów albo luźnych reminiscencji. I trzeba przyznać, że taka gra z konwencją wychodzi bardzo interesująco.

Cabré tworzy całą galerię nieco przerysowanych postaci, by opowiedzieć nam historię o granicach ascezy i pokory w obliczu religii oraz Boga. Kto tak naprawdę grzeszy: zesłany do klasztoru spowiednik, który od teologii woli grę organów, czy siostra przełożona, której posłuszeństwo regułom zakonu jest nieugięte i przepełnione nieludzką surowością? Czy wreszcie nowicjuszki, które, szukając wsparcia w zakonnym życiu, znajdują je w cielesnej bliskości? Autor wymawia się od moralizatorstwa i unika jednoznacznej odpowiedzi. Można temu przyklasnąć, lecz dla mnie to największy problem „Agonii dźwięków”. W całym swoim uroku, w całej grze na motywach, zabawie bohaterami i konwencją zabrakło mi ostatecznie czegoś bardziej serio. Kiedy w akcję wkrada się diabeł, nie jest ani groteskowym głosem sumienia, który męczył Karamazowa, ani demonem Lewisa, nie grzmi jak zjawa w Otranto, ale zdaje się wymigiwać od eschatologii. Jest tylko narracyjną sztuczką i z jednej strony nie ma w tym nic złego, lecz z drugiej umacniam się w przekonaniu, że powieść gotycka jest martwa. „Agonia dźwięków” reanimuje ją tylko na chwilę, by dostarczyć zabawy, nie przynosząc żadnego wstrząsu ani głębszego wzruszenia.

Agonia dźwięków

Tytuł: Agonia dźwięków

Autor: Jaume Cabré

Wydawca: Marginesy

Data wydania: 2017-05-10

Format: s. 336, oprawa twarda z obwolutą

Cena okładkowa: 39,90

Opis z okładki: Początek XX wieku. Na końcu świata, gdzie diabeł mówi dobranoc, dogorywa w ciszy zapomniany przez Boga, ludzi i monsiniora Maurycego, biskupa diecezji Feixes, warowny klasztor La Ràpita, siedziba mniszek klauzurowych. Przewodzi im wielebna matka Dorotea, kobieta surowa i pozbawiona poczucia humoru. Brat Junoy, utalentowany muzyk, zostaje tam zesłany w charakterze spowiednika. Pozbawiony dostępu do instrumentów franciszkanin dzięki sile wyobraźni nieustannie przenosi się do abstrakcyjnego raju muzyki, oazy swojej samotności. W imię zdrowego rozsądku prowadzi także ambicjonalną wojnę ze zgorzkniałą matką przełożoną, niespełnioną poetką. Brat Junoy jest zdania, że umartwianie się nie przybliża nikogo do Boga, a niedożywienie wywołuje halucynacje. Po proteście przeciw surowej karze nałożonej na dwie nowicjuszki – z których jedna umiera, druga zaś opuszcza klasztor – popada w ostry konflikt z matką przełożoną, trafia do aresztu i staje przed sądem diecezjalnym oskarżony o herezję, nadużycia i samowolę. Rozpoczyna się proces, podczas którego wszystko zdaje się przemawiać przeciw bratu Junoyowi… W świecie, który nie podziela jego pasji, pada ofiarą nietolerancji. Pasjonująca powieść gotycka, która po raz kolejny udowadnia maestrię katalońskiego pisarza o niepodrabialnym stylu.

Przewiń na górę