Thomas Ligotti to obecnie jeden z najwybitniejszych i najbardziej oryginalnych pisarzy grozy, choć bardzo tajemniczy i pilnie strzegący swojej prywatności. Znany jest z tego, że nie udziela się na szerszym forum, nie spotyka się publicznie z czytelnikami, nie bywa na konfrencjach i spotkaniach kolegów z branży. Faktycznie jego unikanie rozgłosu doprowadziło w pewnym momencie do pogłosek, iż Thomas Ligotti po prostu… nie istnieje! Co nie przeszkadza mu zbierać kolejnych nagród za swoje zbiory opowiadań: za „Nightmare Factory” w 1997 Bram Stoker Award i British Fantasy Award (za najlepszą antologię), w tym samym roku również Bram Stoker Award (za najlepszą nowelę) -„The Red Tower”, za zbiór opowiadań „My Work Is Not Yet Done”,w 2003 roku Bram Stoker Award (czerwiec) i International Horror Guild Award (maj).
Jak sam mówi, na jego pisarstwo wywarli wpływ tacy twórcy jak: Vladimir Nabokov, Bruno Schultz, Samuel Beckett, Franz Kafka, William Burroughs oraz H.P. Lovecraft (w jednym z wywiadów stwierdził, że Lovecraft wpłynął bardziej na jego życie niż styl pisarski) i Edgar Allan Poe. Wydał m.in: „Songs of a Dead Dreamer” (1989), „Grimscribe: His Life and Works” (1991), „Noctuary” (1994), „The Agonising Resurrection of Victor Frankenstein: And Other Gothic Tales” (1994), „My Work Is Not Yet Done: Three Tales of Corporate Horror” (2002).
Zbiór „The Nightmare Factory” zawiera większość opowiadań z pierwszych trzech antologii plus sześć opowieści z cyklu „Teatro Grottesco” i jest znakomitym wprowadzeniem do jego pisarstwa.
Opowiadania Ligottiego tworzą niepowtarzalny nastrój – nastrój tajemniczości, melancholii, czasami groteski. Zwykle nie mamy w nich podawanych konkretnych nazw miejsc czy miast – wszystko rozgrywa się gdzieś na pograniczu rzeczywistości i snu. Wiele scen ma miejsce w pustych budynkach, pokojach czy nawet klasie szkolnej („The Night Class”). Ligotti nie działa brutalnością opisów czy wyrafinowanym okrucieństwem, lecz raczej niepokojącą atmosferą, dusznym, paranoicznym klimatem. Niektóre utwory wręcz urzekają swą poetyką („The Shadow at the Bottom of the World”, gdzie na polu pojawia się poczerniały krąg, który powoli odsłania otwór bez dna, prowadzący do nieznanych światów – nasuwa się skojarzenie z „Kolorem z przestworzy” Lovecrafta). Wpływ HPL widać również w opowiadaniach „The Sect of the Idiot” i „The Last Feast of Harlequin” – bohater trafia do miasteczka, w którym raz do roku część mieszkańców przebranych w stroje klaunów poddawanych jest upokarzającemu rytuałowi (tu znowuż kojarzy się „The Festival”).
Jednym z opowiadań, które wywarło na mnie szczególne wrażenie jest „Dream of a Mannikin”. Do psychologa trafia pracownica sklepu z odzieżą, zajmująca się ubieraniem manekinów. Dręczy ją od wielu dni sen, w którym sama staje się manekinem w pomieszczeniu pełnym innych lalek, bądź też istot znajdujących się w połowie transformacji ze stanu człowieczeństwa do stanu kukły. Nasz bohater śledzi kobietę, i ku swemu przerażeniu, w oknie wystawowym rzeczonego sklepu widzi manekina łudząco podobnego do swojej pacjentki. Co gorsza, teraz psychologa dręczą sny, w których to jego prześladują manekiny…
W New York Times Book Review recenzent napisał, że gdyby istniał gatunek o nazwie „filozoficzny horror”, to niewątpliwie pisarstwo Ligottiego można by do niego zaliczyć. Jest to pisarz, którego śmiało można polecić nie tylko wielbicielom horroru, ale również tym, którzy lubią dobrą literaturę z wyobraźnią.