Zimą 1974 na krótko przed Wigilią w Yorkshare lokalna policja dokonuje makabrycznego odkrycia: dziesięcioletnia Claire Kempley zostaje zgwałcona i brutalnie zamordowana, zaś do jej pleców zostają przyszyte łabędzie skrzydła. Śmiercią dziewczynki zajmuje się korespondent kryminalny na Anglię północną, seksoholik i nałogowy palacz Eddie Dunford. Dziennikarz szybko odkrywa, że śmierć dziewczynki powiązana jest z dwoma jak dotąd nierozwiązanymi morderstwami sprzed czterech lat. Mężczyzna brnie w śledztwo ryzykując utratę posady, zdrowia, a nawet życia.
Można śmiało powiedzieć, że „1974” to surowy kryminał z elementami autobiograficznymi. Autor dbając o realizm opisów swojego rodzinnego miasta, zabiera czytelnika ścieżkami, którymi niegdyś kroczył sam Rozpruwacz z Yorkshare (Peter Sucliffe, którego pierwsza ofiara miała miejsce w 1975). Mimo to same wydarzenia związane z Sucliffem zdają się mieć mało wspólnego z rzeczywistością wykreowaną przez Peace’a w „1974”, a powieściowy zbrodniarz nie gustuje w dojrzałych kobietach, a dzieciach.
Narracja „1974” pędzi w opętańczym tempie, nie pozwalając czytelnikowi wyswobodzić się nawet przez chwilę z potężnego imadła. Surowy, minimalistyczny styl nadaje powieści Peace’a mrocznej wymowy. Narracja pierwszoosobowa okazała się znakomitym rozwiązaniem: dzięki temu tragiczne wydarzenia filtrowane przez niespokojny umysł głównego bohatera wprawiają chwilami odbiorcę w konsternację, gdyż kładą cień podejrzenia nawet na protagonistę. Główny bohater Peace’a należy do typu postaci, z którymi ciężko czytelnikowi sympatyzować, nie mówiąc już o jakimkolwiek utożsamianiu. Edie Dunford to postać bez mała negatywna. Miejscami sprawia wrażenie oschłego, cynicznego dupka posiadającego więcej wad, niż by mógł udźwignąć na swoim łotrowskim karku szwarccharakter pierwszej z brzegu produkcji kryminalnej. Jednak aby nieco skomplikować, postać Peace’a nie uchodzi za typowego twardziela. Nie obija gęby swoim wrogom i nie kładzie ich trupem z rewolweru zaciągając się przy tym dymem z lufy. Autor postanowił zerwać z tego typu konwencją, wymierzając tym samym subtelny policzek masom współczesnych postchandlerowych kryminałów.
Finał z pewnością zaskoczyć powinien nawet wyrobionego czytelnika tego typu literatury. „1974” to literacki dynamit, z którego fani Menkela i Krajewskiego będą z pewnością ukontentowani. To lektura, która szalenie wciąga i porusza.