Wojciech Gunia, „Miasto i rzeka”
Wydawnictwo Dom Horroru, styczeń 2018
Oprawa miękka, 200 stron
Miasto i rzeka
Być może jesteś jednym z nich: ludzi, których dotknęła utrata. Jednym z tych, którzy na własnej skórze poznali, że życie to koszmar, który wypala na tobie czarne znamię. Uważaj, może ktoś kiedyś powie ci o tym mieście. Uczyni to szeptem, poprzez aluzję, jakby wyjawiał jakąś wstydliwą tajemnicę. Być może tam pojedziesz. Zobaczysz stare, rozpadające się kamienice i lodowatą rzekę, którą płyną zmarli. Płyną po to, byś mógł odzyskać to, co straciłeś. Płyną po to, abyś kiedyś mógł do nich dołączyć. Żebyś mógł zrozumieć, że nie ma takiej zbrodni, której nie popełnisz w imię tego, co naprawdę kochasz.
Droga zjednoczenia
Wstrząśnięty niespodziewaną śmiercią brata, młody mężczyzna podejmuje prywatne śledztwo. Kolejne tropy prowadzą w przeszłość, do dnia, kiedy ojciec rodu zniknął w tajemniczych okolicznościach. Co takiego odkrył jeden z braci, że zdecydował odebrać sobie życie? I co takiego odkrył ich ojciec? I gdzie przepadł? Kiedy mówią „nie oglądaj się za siebie”, mówią też o tym, abyś nie spoglądał w to, co minione. Bowiem przeszłość to otchłań – podejdź zbyt blisko, a pochłonie cię jej ciemność.