Żarna niebios

Świetliści nie zstąpili z Niebios, demony nie opuściły Głębi, nie ruszyły się z miejsca. Wyraźnie znudzone, odurzone w bardzo ludzki sposób przeżywają raz jeszcze te same historie, a czytelnicy doznają bardzo ludzkiego deja vu. „Żarna niebios” to pięcioletnia książka-staruszka po liftingu, odświeżona – nie widzę innej możliwości – z myślą o nowych odbiorcach.

Zaczęło się od opowiadań publikowanych w prasie jeszcze w ubiegłym wieku; temat okazał się nośny, a wykonanie najwyższej próby, posypały się więc nagrody i doskonała dla pisarza szansa – świat wykreowany przez Mają Lidię Kossakowską został przez czytelników nie tyle przyjęty, co wręcz pożądany. Swoją pozycję autorka ugruntowała wydając antologię „Obrońcy królestwa” (2003 r.), a bezapelacyjnie potwierdziła rok później powieścią „Siewca wiatru”. I kazała czekać, rzucając pojedyncze kąski („Gringo” w zbiorze opowiadań czołówki autorów Fabryki Słów zwtytułowanym „A.D.XIII”, tom 2), umiejętnie pokazała, że nie da się okleić etykietą angel fantasy, wydając sporo innych książek. Minęły jednak cztery lata i najwyższa pora zaspokoić czytelniczy głód zapowiadaną od dawna kontynuacją „Siewcy…”. Zanim to jednak nastąpi, logicznie z punktu widzenia wydawcy trzeba o temacie przypomnieć – stąd „Żarna niebios”, rzecz wciąż wyśmienita, ale odgrzewana.

Stykający się po raz pierwszy z angelologiczną fantasy wg Kossakowskiej zobaczą wiele – diabły i anioły w ludzkiej skórze, stworzone przez autorkę na nasze podobieństwo, tylko z wyglądu i nadprzyrodzonych mocy od nas różne. Charakterem i sposobem postępowania czasem trudno odróżnić mieszkańców niebios i piekieł – jedni i drudzy knują, zabijają w imię wyższej sprawy, ćpają, chleją i dokładają wszelkich starań, żeby nic nie pozostawało im obce. Mnóstwo tu wybitnych pomysłów i fabularnych rozwiązań, sporo też nierówności i wcale nie chodzi o czas powstawania poszczególnych utworów – wszak najmłodszy w spisie treści „Gringo” jest typowym średniakiem. Żaden tekst nie wnosi się ponad genialnego „Beznogiego tancerza” czy najlepszą, naładowaną emocjami „Sól na pastwiskach niebieskich” i dopiero w dłuższej, powieściowej formie zdołała Kossakowska przywrócić swoim bohaterom należny blask.

Realizowanie ambicji przypomina budowanie wieży z zapałek. Nie chodzi o to, co chcesz zrobić, ale o to, żeby ci się udało. Wystarczy położyć o jedną zapałkę za dużo i wszystko diabli biorą. Zrozum, nie ma znaczenia, jak jest wysoka. Ważne, żeby wszyscy wiedzieli, że to wieża, a nie kupa rozsypanych patyków.

„Żarna niebios” to właśnie jedna zapałka za dużo – choć trudno wyrokować, czy dołożyła ją autorka, czy może wydawca. Wieża zaś, jak Królestwo bez Jasności, leży rozsypana, mimo iż pojedyncze patyki u podstawy dają solidną nadzieję. Kossakowska musi tworzyć dalej, cofnąć się trochę, aby następnie wspiąć na szczyt – książka wypełniona nowym, nieznanym tekstem, będzie ku temu świetną okazją. Powtórka bowiem, nawet z najprzedniejszej rozrywki, pozostaje tylko powtórką.

 

Żarna niebios

Tytuł: Żarna niebios

Autor: Maja Lidia Kossakowska

Wydawca: Fabryka Słów

Data wydania: 1 sierpnia 2008

Format: 512 s.

Cena okładkowa: 29,99 zł

Opis z okładki:

Nic, co anielskie, diabelnie nie jest nam obce.
Te żarna przemielą Waszą wiarę w zaświaty. Aniołowie paktują z diabłami. Grzeszą pychą. Piją, bywają w burdelach i kasynach. Knują, zabijają, umierają. Z niebiańskiej doskonałości pozostał im tylko doskonały wygląd.
Stworzeni na obraz i podobieństwo człowieka, mają nasze słabości. Jak anioł ćpun uzależniony od trawki z Fatimy, anioł stróż czujący niechęć do człowieka, którym przyszło mu się opiekować czy anioł zagłady, który nieszczególnie lubi niszczyć.
Nie inaczej z mieszkańcami piekieł. I oni są do bólu… ludzcy. Nic dziwnego, skoro wyszliśmy spod ręki tego samego Boga.

Przewiń na górę