Upiór rodu Canterville’ów

Wielbicielom grozy oraz dobrej literatury w Polsce, Oscar Wilde znany jest głównie z „Portretu Doriana Graya” – powieści, która przy okazji przedstawienia maniakalnej chęci zachowania młodości, posiada bardzo gęsty, mroczny klimat. A jeśli już mowa o mrocznej atmosferze u Wilde’a, warto by czytelnik zachwycony jego prozą sięgnął również po niewielką książeczkę Wydawnictwa Literackiego pt. „Upiór rodu Canterville’ów”, która pierwotnie wydana w 1977, została wznowiona sześć lat temu.

Tomik ten zawiera dwa opowiadania – oprócz tytułowego, znaleźć w nim można tekst pt. „Zbrodnia lorda Artura Savile”. Zaznaczyć należy, że nie są to utwory pisane z pełną powagą i patosem, a raczej „inteligentna zabawa z konwencją”. Warto jednak podkreślić, że słowo „inteligencja” w przypadku Oscara Wilde’a, nabiera kilku dodatkowych znaczeń: głęboka, ponadczasowa, absorbująca.

„Zbrodnia lorda Artura Savile” przedstawia w bardzo ciekawym świetle motyw Makbeta. Tym razem jednak bohater przez swoją zbrodnię nie pragnie osiągnąć korzyści w postaci władzy, lecz coś więcej. Przekonany o zagrożeniu jakie niesie przyszłość, stara się czym prędzej wypełnić Przeznaczenie, aby zapewnić swej ukochanej niezakłócone szczęście. Zapytamy jednak: czy gdyby nie usłyszał przepowiedni, to czy Przeznaczenie wypełniłoby się? Czy przyszłość rzeczywiście miała wyglądać aż tak czarno, czy to tylko jego psychika wywołała takie przekonanie? Niewielkie objętościowo opowiadanie, nastraja do wielu przemyśleń, a przy tym nie brakuje w nim typowych dla kryminałów zwrotów akcji czy zwyczajowych – już dla Wilde’a – gorzkich komentarzy na temat angielskiej klasy wyższej końca XIX w.

Pewnego rodzaju komentarzem na temat czasów, w których żył Wilde, jest również opowiadanie tytułowe. Utrzymane w konwencji powieści gotyckiej, zawiera dodatkowo elementy komiczne. Do nawiedzonego dworu Canterville’ów wprowadza się bardzo praktycznie nastawiona do życia amerykańska rodzina, która przywozi ze sobą masę nowoczesnych środków domowego użytku („czyścik doskonały Pinkertona”, „smar wschodzącego słońca”) i dręczy nimi tytułowego upiora. Większość domowników nie zdaje sobie sprawy, że upiór ma dużo poważniejsze problemy niż skrzypiący łańcuch… I tym razem nie są to problemy, z których powstaną kolejne sytuacje komiczne. Dysonans ten – zderzenie komizmu z powagą – trochę mnie zdezorientował, bo choć wszystkie problemy przedstawione w „Upiorze…” są poważne, to jednak są podane w sposób dosyć „lekki”. Tymczasem rozwiązanie kwestii przeszłości upiora, zostało potraktowane – w moim odczuciu – w dużo poważniejszy sposób. Ale jest to chyba jedyny element, do którego możemy mieć obiekcje. Oczywiście jeśli nie liczyć małej objętości książki.

Muszę się przyznać z pokorą, że była to pierwsza książka Wilde’a, jaką czytałem. Pisarz ciekawił mnie o tyle, że z bardzo pochlebnymi recenzjami jego dzieł, spotykałem się nie tylko ze strony krytyków tzw. „literatury poważnej”, ale też czytelników książek, które uznaje się ogólnie (często niesłusznie) za literaturę gorszej klasy. Wilde ma nie tylko bardzo ciekawy styl pisarski, ale również – co ważniejsze – bardzo inteligentne spojrzenie na świat. Często znajdujemy w jego tekstach sporo cynizmu, ale jest to postawa zupełnie uzasadniona – życie w pełnym konwenansów społeczeństwie nie rozpieszczało tak ekscentrycznego artysty, jakim niewątpliwie był Wilde.

Tak czy inaczej „Upiór rodu Canterville’ów” to książka dla każdego. Teksty w niej zawarte są subtelne i zarazem głębokie, a jednocześnie dostarczają prawdziwej rozrywki. Słowem: literatura idealna.

Upiór rodu Canterville’ów

Tytuł: Upiór rodu Canterville'ów

Autor: Oscar Wilde

Wydawca: Wydawnictwo Literackie

Data wydania: lipiec 2003

Format: 105 s.

Cena okładkowa: 17,99

Opis z okładki:

Dwie opowieści grozy à rebours: w jednej duch starego zamczyska, za sprawą przeraźliwego racjonalizmu jego mieszkańców, ze straszącego zamienia się w straszonego; w drugiej drogą do szczęścia i warunkiem życiowego spełnienia okazuje się… zbrodnia.
Obie historie, skreślone mistrzowskim piórem Oscara Wilde’a, z jednej strony zachowują reguły powieści gotyckiej czy czarnego romansu, z drugiej zaś w przekorny sposób je łamią.
Inteligentna zabawa z konwencją, wciągająca intryga – doskonała lektura.

Przewiń na górę