Sześć barw grozy

Kilka miesięcy temu na łamach forum Groza w każdym calu (oraz kilku innych) umieściłem swój tekst dotyczący kondycji polskiej sztuki grozy. Zadałem w nim również pytanie o tożsamość polskich literatów, tworzących opowieści niesamowite w latach 70 i 80tych – wiedza o tych książkowych dekadach nad Wisłą jest bowiem niepełna, za co jednak nie można winić tylko i wyłącznie nieobecność Internetu… Wreszcie, dość przypadkowo, metodą „po nitce do kłębka” usłyszałem o scenarzyście Powrotu Wilczycy, Jerzym Siewierskim, parającym się w owym czasie pisaniem prozy. O wiele łatwiej było odnaleźć na aukcji internetowej jego pozycje, i po kilku tygodniach trzymałem już w rękach niewielką książeczkę z białą okładką, zawierającą sześć tekstów absolwenta wydziału historii i monografa literackiego kryminału.

Sześć opowiadań, a każde – zgodnie z opisem zamieszczonym na tyle okładki – opiewające wydarzenia innej epoki historycznej, odmiennych krajów i do tego jeszcze niejednolite językowo. Od barokowego niemal w językowym przepychu Zwierciadła Wenus, przez łacińskie inkrustacje Upiora i panny po bardziej „brytyjskie” w stylistyce dwa ostatnie teksty. Wspomniane przeze mnie akademickie korzenie Siewierskiego są w niniejszym zbiorze łatwo zauważalne: każda opowieść jest dobrze osadzona w realiach epoki i określonego kraju, przepełniona wydarzeniami i postaciami owego czasu. Nade wszystko jeszcze, autor jest wyśmienitym erudytą, nie bojącym się sięgać do całego bogactwa naszego języka (i nie tylko polszczyzny, gdyż w Upiorze… z godną podziwu ekwilibrystyką miesza słownictwo łacińskie i polskie). Bywa narratorem opowieści, innym razem z kolei wydarzenia przedstawia jedna z postaci tekstu (główny bohater), niekoniecznie jednak muszący być ich uczestnikiem. Tyle względem spraw technicznych, a jak wygląda nastrój i groza przedstawionych wydarzeń? To, moi mili, coś, co można określić mianem „starej szkoły”. Bardziej opowieści niesamowite (niemalże wyjałowione z fali krwi i przemocy, charakteryzujących literaturę grozy tego okresu), gdzie przedstawiane wydarzenia prowadzą do zaskakującego najczęściej finału, w którym następuje ekspozycja „źródła” zła, względnie zasłużona kara spotykająca złoczyńców. Przypomina to strukturę popularnych Opowieści z krypty, ale o wiele bardziej wysmakowanych estetycznie. Widać też w opowieściach echa konstrukcji kryminałów, w jakich Siewierski się lubował i specjalizował. Każdy tekst w jakiś sposób nawiązuje też do literackich prekursorów naszego rodaka, bo jakoś nie dowierzam w przypadkowość wrażenia z obcowaniem z brakującym fragmentem Pamiętnika znalezionego w Saragossie w „hiszpańskim” segmencie Siewierskiego, albo powiew egzotyki Kiplinga w Duchach z Harrow Manor. Do tego jeszcze nie brakuje ech kinematografii, silnych zwłaszcza wobec plastyczności scen opisanych piórem tego autora.

Zatem, jeśli lubicie „opowieści z dreszczykiem”, o wolnym tempie akcji, a przy tym wysmakowane stylistycznie i językowo, Sześć barw grozy umili wam kilka kolejnych wieczorów. Oczywiście, analogicznie jak w przypadku wspomnianej Wilczycy, na horrorowe nowalijki i dosłowność liczyć nie można, jednak i taka literatura ma swych zwolenników. A fakt, że autor jest Polakiem, dla wielu z nas będzie zapewne dodatkowym bodźcem do sięgnięcia po książkę.

Sześć barw grozy

Tytuł: Sześć barw grozy

Autor: Jerzy Siewierski

Wydawca: Wydawnictwo Polskie

Data wydania: 1985

Format: 190 s.

Cena okładkowa: ??

Opis z okładki:

Zbiór opowiadań spod znaku opowieści grozy. Każde rozgrywa się w innej epoce historycznej i podporządkowane jest zasadom ówczesnej mody literackiej. Wszystkie zajmują się przewrotnością ludzkiej natury, kuszonej i popychanej ku złu przez siły nadprzyrodzone.

Przewiń na górę