Spalone

Kryminał pod płaszczykiem thrillera

Seryjny morderca to zawsze wdzięczny temat na thriller. Czytelnicy uwielbiają śledzenie poczynań psychopaty oraz śledztwa tropiących go policjantów. Jane Casey, której pierwsza książka „Zaginieni” została w Polsce świetnie przyjęta, wzięła ów temat na swój warsztat pisarski. Spodziewając się rasowego thrillera, możemy się jednak zawieść, gdyż seryjny morderca to jedynie dodatek, na którym autorka niezbyt się skupia.

Mieszkańcy Londynu są przerażeni. W mieście grasuje szaleniec, który morduje kobiety, a ciała pali, żeby utrudnić pracę policji. Do walki z mordercą zostaje oddelegowana Maeve Kerrigan. Młoda, ambitna pani detektyw musi poradzić sobie nie tylko z zagadkową sprawą, ale również ze skostniałymi stereotypami w zdominowanym przez mężczyzn zawodzie. Kiedy ginie kolejna ofiara, wszyscy w zaliczają ją na konto „Palacza”, ale detektyw Kerrigan ma więcej wątpliwości.

Zacznę od rzeczy dobrych.

Jane Casey napisała niezły kryminał pod płaszczykiem thrillera. Swobodny styl autorki sprawia, że książkę naprawdę miło się czyta. Zdecydowanie widać w jej pisarstwie „kobiecą rękę”, co poczytuję na plus. Casey radzi sobie także z postaciami, które pojawiają się na kartach powieści. Choć wielokrotnie brakuje im jakiegoś elementu, nie można powiedzieć, żeby były źle napisane. Po raz kolejny ciśnie mi się na usta przymiotnik niezły, bo chyba takie określenie oddaje moje odczucia po przeczytaniu „Spalonych”. Tylko niezły.

Cały czas zastanawiam się, czego tej powieści brakuje i co tak mocno rzutuje na moją ocenę. Chyba największym grzechem jest brak polotu i jakiegoś wyczucia. Dla mnie książka jest nieco chaotyczna, porwana. Z jednej strony ciągnie się niemiłosiernie, z drugiej natomiast nagle, bez ostrzeżenia rusza z kopyta, a czytelnik nie ma nawet chwili, żeby się przygotować. Etapy takiego sposobu prowadzenia akcji ciągną się przez całą historię. O ile w innych pozycjach nie przeszkadza mi to zupełnie, tutaj wyraźnie zgrzyta.

Bohaterowie, chociaż nieźle nakreśleni, są jednak nieco jednowymiarowi. Brakuję w „Spalonych” postaci charakterystycznych – kogoś, kto wyróżniałby się spośród tej angielskiej, postaciowej mgły.

Elementem, który moim zdaniem kuleje najmocniej, jest fabuła powieści. O ile świetny początek zapowiada, że będziemy mieli do czynienia z rasowym thrillerem, tak dalsza część „Spalonych” zawodzi. Akcja ciągnie się powoli, bohaterowie chodzą, przesłuchują, są przesłuchiwani (narracja jest dwutorowa) i nic z tego nie wynika. Zakończenie jest przewidywalne, co akurat mnie popsuło nieco lekturę.

Jeśli napisałbym, że książka Jane Casey jest zła, to bym skłamał. Nie mam wątpliwości, że wielu osobom „Spalone” przyniosą sporo satysfakcji. Ja jednak nie potrafię dać się kupić tej książce i pomimo przychylnych recenzji powieści w sieci, pozostanę przy swoim.

Spalone

Tytuł: Spalone

Autor: Jane Casey

Wydawca: Prószyński i S-ka

Data wydania: 13 października 2011

Format: 440 s.

Cena okładkowa: 38,00

Opis z okładki:

Cztery ofiary. Seryjny zabójca szykujący kolejną zbrodnię. Jak jej zapobiec, gdy wszystkie dowody strawił ogień?
Mieszkańcy Londynu żyją w lęku przed Palaczem, seryjnym zabójcą, który po zakatowaniu swych ofiar pali ich ciała w odludnych zakątkach miasta. Zamordował w ten sposób cztery młode kobiety, a teraz znaleziono ciało piątej. Detektyw Maeve Kerrigan należy do zespołu prowadzącego śledztwo. Jest ambitna, lecz w świecie zdominowanym przez mężczyzn musi się starać podwójnie. Ostatnia z zabitych kobiet, Rebecca Haworth, wiodła przyjemne, dostatnie życie, dopóki nie popadła w rujnujące uzależnienie od narkotyków. Czy i ta dziewczyna stała się ofiarą słynnego Palacza?

Przewiń na górę