Głównym bohaterem książki Johna Sacka jest Angelo Lorenzini, który po swoim dziadku dziedziczy klątwę likantropii. Powieść zaczyna się w momencie, gdy umiera ojciec Angela, a młody chłopak staje się w ten sposób głową rodu. „Śmierć anioła” jest zapisem jego trudnego dorastania, w czasie którego zadziera nie tylko z przyszłym papieżem, Benedetto Gaetani, ale także z wieśniaczką, Marią Vidone, z którą łączy go krótki, ale namiętny romans. Życie Angela wpisane jest w kontekst historyczny – powieść oprócz wątków obyczajowych opisuje też wiele wydarzeń dotyczących II połowy XIII wieku, kiedy to umiera św. Franciszek z Asyżu.
Podana w postaci suchych faktów historia papiestwa, która miała zapewne służyć za interesujące i wyróżniające „Śmierć anioła” spośród innych książek tło historyczne, była nie tylko zupełnie oderwana od wiodącej narracji, ale także niezwykle nużąca, o ile nie jest się absolutnym pasjonatem historii. Bez tych męczących przerw w akcji powieść wiele by zyskała, chociaż i tak dużo brakuje jej do porywającej powieści historyczno-przygodowej.
Podkreślany w zapowiedzi wątek nadnaturalny w istocie jest niewyraźny. Przez dużą część książki jest jedynie wspominany przez bohaterów, praktycznie nieobecny w samej akcji. Potem pojawia się nagle i przejmuje władzę nad fabułą, stając się wątkiem dominującym. Wtedy też czytanie powieści sprawia najwięcej przyjemności. Dużo więcej można było się spodziewać także po dwutorowej narracji – wspomnienia Angela od czasu do czasu przerywane są relacjami z aktualnych wydarzeń, które przenoszą nas do celi uwięzionego przez papieża bohatera. Niestety pokładane w dość intrygujących fragmentach nadzieje nie spełniły się i ten wątek zostaje rozwiązany w dość prozaiczny sposób.
Trzeba też zauważyć, że w „Śmierci anioła” bardzo dużo miejsca zajmuje typowa historyczna powieść obyczajowa, w której dominuje wątek romantyczny, ale zdecydowanie brakuje w nim poszukiwanej przez wielbicieli takiej literatury namiętności, a także jakichkolwiek interesujących wątków pobocznych. Wszystko w „Śmierci anioła” jest na pół gwizdka – spory między rodami niezbyt zajadłe i ledwie wspominane, romans zapełnia ledwie garstkę akapitów i nie wzbudza zbytnich emocji, a zbrodnia raczej zwyczajnie zaskakuje niż wstrząsa i budzi mieszane uczucia, bo nie zdaje się wynikać z charakteru głównej postaci i targających nią namiętności.
Chociaż poprzednia powieść Johna Sacka, „Spisek franciszkanów”, był bestsellerem, „Śmierć anioła” w żadnym wypadku nie zasługuje na miano interesującej pozycji. Może posłużyć jedynie jako niezobowiązujący wypełniacz czasu między ciekawszymi lekturami, który można w dowolnym momencie porzucić, bez straty dla tej niezbyt zajmującej opowieści.