Prawy, lewy, złamany

Dawid Kain, mimo młodego wieku, to autor ze sporym doświadczeniem. Swoje teksty publikował w licznych portalach i czasopismach. Wydał dwa zbiory opowiadań do spółki z Kazimierzem Kyrczem jr., eksperymentował z formą interaktywną, by w końcu wydać swą pierwszą powieść. Mini-powieść. „Prawy, lewy, złamany”.

Mieszkańcy pewnego krakowskiego osiedla odkrywają, że lokalna sieć kablowa na jednym z kanałów emituje przedziwny program, którego uczestnikami są lokatorzy ich blokowiska. Początkowo przyjmują to sceptycznie, ale po pewnym czasie „swojskie reality-show” zaczyna wywoływać w nich nieokreślone napięcie i staje się niebezpiecznym nałogiem. Czworo bohaterów, cztery równie dziwne, co przerażające historie i enigmatyczne, tytułowe słowa, które zdają się być kluczem do rozwiązania zagadki. Tutaj największą władzę ma telewizja i absolutnie nikt nie może się przed nią uchronić. Każdy impuls przekazu odciska widoczne piętno na ludzkiej psychice i nawet najsilniejsze osobowości nie są w stanie się temu oprzeć.

Kain sprawnie i wręcz brutalnie daje nam do zrozumienia, że rzeczywistość która nas otacza jest imaginacją i wytworem telewizyjnego bełkotu. Autor w swych pierwszych opowiadaniach, takich jak „Krzesło” czy „Lustereczko” nakreślił problem świata telewizyjnego jako osobistego horroru każdego człowieka. „Prawy, lewy, złamany” to znakomite rozwinięcie tematu. W jednym z zamierzchłych wywiadów Kain stwierdził:

(…) media – a w szczególności telewizja – to nasz prywatny horror, potworek, który zagnieździł się w czterech ścianach naszych mieszkań i mąci nam w głowach. Czasami dochodzę do dziwnego wniosku, że żadna z rzeczy pokazywanych przez media nie jest prawdziwa. Nie wybraliśmy prezydenta, nie ma wojny w Iraku, ptasia grypa nie istnieje, te wszystkie rzeczy to tylko program wymyślany na żywo przez jakichś psycholi. Ale kiedyś tym frajerom – dosłownie i w przenośni – urwie się film, i zobaczymy, jak rzeczywistość wygląda naprawdę…

Powyższa wypowiedź doskonale ilustruje problem z jakim mierzy się autor, a jednocześnie idealnie odwzorowuje przebieg fabuły. Wszystko co otacza bohaterów książki wydaje się nierealne, ulotne i w zasadzie nie mające sensu. Czy rzeczywistość, a w tym nasze życie, faktycznie są tak pokręcone?

Kain swą pierwszą powieścią składa hołd P. K. Dickowi, Dawidowi Lynchowi i innym znakomitym autorom, którzy węszyli w poszukiwaniu „matrixa”. Jest ich godnym następcą (broń Boże naśladowcą) i myślę, że żaden z nich nie powstydziłby się takiego dzieła. W książce słychać echa pop kulturowych tworów („The Ring”), są także nawiązania do klasyki („Alicja w krainie czarów”) i rodzimego podwórka jakim jest polityka (oczywiście w konwencji humorystycznej). „Prawy, lewy, złamany” to niesamowity amalgamat, który pierze mózg na całego, a po skończonej lekturze pozostawia bardzo intensywne uczucie niepokoju i zagubienia.

Książkę można przeczytać na jednym wdechu i to jest jej największa wada. Cztery godziny obcowania z lekturą to zdecydowanie za mało, ale wystarczająco aby zagubić się w kreowanej przez nią wizji. Kto zna wcześniejsze dokonania Dawida Kaina, będzie wiedział czego mniej więcej się spodziewać i na pewno się nie zawiedzie. Osoby które dopiero zamierzają sięgnąć po tego typu prozę ostrzegam – dreszcze murowane.

Prawy, lewy, złamany

Tytuł: Prawy, lewy, złamany

Autor: Dawid Kain

Wydawca: Forma

Data wydania: listopad 2007

Format: 126s.

Cena okładkowa: 25 zł

Opis z okładki:

Młodzi mieszkańcy jednego z krakowskich osiedli dowiadują się, że ktoś filmuje ich bez ich zgody i wiedzy, z poszczególnych ujęć montując sceny, które budzą przerażenie i niesmak. Kim jest tajemniczy „reżyser” i w jakim celu przenosi na taśmę swe koszmarne wizje?
Dlaczego w żadnym mieszkaniu nie można znaleźć kamer ani mikrofonów?
Co wspólnego mają schizofreniczne omamy zafascynowanego grami komputerowymi i miękkimi dragami nastolatka, z undergroundowymi filmami mającymi druzgocący wpływ na psychikę widza?
I czemu spotykani przez bohaterów ludzie wyglądają, jakby w ostatnich dniach postarzeli się o wiele lat?
Odpowiedź na wszystkie te pytania kryje się w trzech słowach: prawy, lewy, złamany.

Przewiń na górę