Pod Przechytrzonym Lisem

Richard Jury, bystry i skuteczny detektyw ze Scotland Yardu, niedoceniany przez przełożonego, nadinspektora Racera, po raz kolejny nie ma szczęścia i zostaje wysłany do Rackmoore, małej rybackiej wioski nad Morzem Północnym, gdzie dwa dni wcześniej popełniono morderstwo. Ofiarą jest młoda kobieta, Gemma Temple, której tożsamość budzi jednak wiele podejrzeń. Sir Titus Crael – baronet, miłośnik polowań i najbogatszy człowiek w okolicy – wierzy, że jest to jego wychowanka, Dillys March, która opuściła jego posiadłość w środku nocy piętnaście lat temu i od tamtej pory nie dała znaku życia. Co skłoniło ją do powrotu? I komu mogła zaszkodzić? W szukaniu odpowiedzi na te pytania inspektorowi Jury’emu pomoże wieczne chory Wiggins oraz Melrose Plant, który skorzystał z otrzymanego wcześniej zaproszenia od samego Titusa Craela i przyjechał do niego w odwiedziny. W czasie dochodzenia okazuje się, że historia rodziny Craelów skrywa o wiele więcej tajemnic, niż może się początkowo wydawać, a mała miejscowość Rackmoor nie jest znowu taka senna.
Pierwsza część cyklu o Richardzie Jurym zrobiła na mnie ogromne wrażenie. W „Pod Huncwotem” podobało mi się zarówno wymyślona przez Marthę Grimes zagadka, jak i atmosfera małego angielskiego miasteczka, z jego klimatycznymi pubami i specyficznymi mieszkańcami, z których większość miała swoje własne, drobne sekrety. Najbardziej polubiłam parę głównych bohaterów – bystrych, ale nie pozbawionych własnych słabostek i uczuć, za to wytrwale tropiących każdy ślad, a do tego dowcipnych i błyskotliwych, ale nie w stylu wyszczekanego dowcipnisia Myrona Bolitara.
Marcie Grimes znowu udało się stworzyć rasowy, angielski kryminał. Taki z dyskusjami o rodzinnych sekretach i starych przewinieniach toczonymi przez dwóch dżentelmenów, z których każdy próbuje przechytrzyć drugiego, przy szklance whisky z lodem w cieple rozsiewanym przez ogień palący się w kominku. Taki, w którym zbrodnie zawsze dokonuje się pod osłoną nocy.
W zasadzie brakowało mi tylko przezabawnej ciotki Agathy, której niestrudzony zapał do rozwiązywania zagadek kryminalnych i wyjątkowa osobowość osładzała mi lekturę „Pod Huncwotem”. Na szczęście pojawiła się choć na chwilę.
W zasadzie nie ma tu zaskakujących zwrotów akcji, pościgów i strzelanin. Inspektor Jury do rozwiązania zagadki potrzebuje tylko siły własnego umysłu i umiejętności logicznego myślenia, bez gadżetów i bajerów. To raczej Auguste C. Dupin albo Sherlock Holmes, a nie Lincoln Rhymes czy Dr Kay Scarpetta. Melrose Plant nie jest nawet pracownikiem Scotland Yardu, tylko zakochanym we francuskiej literaturze i krzyżówkach arystokratą. Dzięki temu czytelnik może sam spróbować rozwiązać zagadkę. Mi taka możliwość zawsze sprawia mnóstwo radości, podobnie jak typowo angielski klimat, za którego kreację Marcie Grimes, jako rodowitej Amerykance, należą się dodatkowe gratulacje.

Pod Przechytrzonym Lisem

Tytuł: Pod Przechytrzonym Lisem

Autor: Martha Grimes

Wydawca: W.A.B.

Data wydania: 2008-09-05

Format: okładka miękka

Cena okładkowa: 34,90

Opis z okładki:

Druga część kultowej już serii opowieści o oficerze Richardzie Jurym, nie bez powodu porównywanym do samego Herkulesa Poirot. W miasteczku Rackmoor od lat panuje niezwykły spokój. Pewnej mroźnej zimowej nocy ten pozorny ład zostaje jednak zburzony. W drodze na przyjęcie ginie młoda kobieta, a na pytanie ?kim była ofiara??, pojawia się niepokojąco wiele odpowiedzi. Zasztyletowana piękność najpierw zostaje zidentyfikowana jako przyjezdna ? Gemma Temple. Później okazuje się, że to wychowanka miejscowego bogacza, która wróciła po wieloletniej nieobecności. Niewykluczone, że i ta tożsamość to tylko jeden z jej kostiumów.

Przewiń na górę