Opowieści o duchach

Szczere wyznanie miłośnika

Niezwykle rzadko zdarza się, by w Polsce wydany został komplet opowieści niesamowitych jakiegoś pisarza. Bliski tego jest bodaj E.A. Poe i zapewne współcześni twórcy pop-horroru jak Masterton czy King, ewentualnie ci, którzy horror traktowali jako poboczną działalność, vide Mary Wilkins Freemann, której ghost-stories zebrać można było w jednym tomiku. Montague Rhodes Jamesa można by właściwie podpiąć pod tę ostatnią kategorię, ale z zaznaczeniem, iż jest on przypadkiem szczególnym. Bowiem ów rektor Uniwersytetu Cambridge, choć podobne utwory pisywał raczej jedynie ku krotochwili i na boku, to właśnie dzięki nim zapisał się na stałe w historii horroru.

Wybór jego najlepszych opowiadań, Opowieści starego antykwariusza, wydano w Polsce dwakroć: wpierw w serii Stanisław Lem poleca Wydawnictwa Literackiego, później w Bibliotece grozy C&T. Obecność zarówno w jednej, jak i drugiej serii jest świadectwem tego, jak autor ten zasłużony jest gatunkowi i jak znakomite i budzące grozę są jego opowieści.

Bo rzeczywiście, są to jedne z najznakomitszych krótkich form horroru, jakie czytelnicy znad Wisły mieli okazję poznać. Wysmakowane, mocno osadzone w estetyce dziewiętnastowiecznych opowieści o duchach, ale napisane oszczędnie i oryginalnie. To literatura mocno odmienna od zwyczajowo wydawanego u nas horroru, nawet jeśli brać pod uwagę ten sprzed lat. To lektura wymagająca skupienia i spokoju, odpowiedniego nastawienia.

Podobne frazesy jak poprzednie zdanie mogą wskazywać na to, iż usiłuję nobilitować Jamesa ponad jego zasługi, ale zaręczam, że tak nie jest. Raczej biję się w pierś, bo i ja, mimo uwielbienia, jakie żywię wobec literatury spod znaku Sheridana Le Fanu, po pierwszym czytaniu nie doceniłem wystarczająco tych perełek pośród opowieści niesamowitych. I gdy wróciłem do nich po kilku latach, zdałem sobie sprawę, iż ich ogromna moc i wysmakowanie wcześniej zupełnie mi umknęły.

Opowieści o duchach to dopełnienie Opowieści starego antykwariusza, których wydanie zaryzykowało znów nieocenione wydawnictwo C&T. Oba tomy nie stanowią co prawda kompletnych dzieł zebranych, gdyż – jak naliczyłem – brak tu kilku pomniejszych utworów, które jednak traktowane są zazwyczaj jako marginalne i być może ich pominięcie było słuszną polityką, zwłaszcza że w ogólnym rozrachunku nie jest to tomik równie dobry, co jego poprzednik. Da się zauważyć, że zawarte w nim utwory cechuje większy rozrzut stylistyczny, więcej w nich dowcipu niż rzeczywistej grozy i gry konwencją, której oczywiście nie sposób nie docenić, ale i pomysły w większości utworów, jak i ich wykończenia nie wydają się być równie dobre. Jest kilka perełek, jak pierwsza z brzegu Kanonia w Whitminister, czy znakomicie przerażający Znak graniczny, albo z innej beczki baśniowe i lekkie Po zmroku na boiskach, ukazujące już Jamesa w stu procentach jako sympatycznego i jowialnego profesora, zgodnie z tym, co podają jego biogramy.

Kilka utworów z tomu nie zdołało wywołać u mnie większego entuzjazmu, nie chciałbym jednak, by recenzja ta została odebrana jako niepochlebna, bowiem na zbiór ten czekałem z niecierpliwością od dawna, a jego lektura sprawiła mi ogromną przyjemność. Skoro też w Opowieściach starego antykwariusza zebrano już utwory lepsze, to nie można wymagać rzeczy absurdalnych – zawartość Opowieści o duchach tamtemu tomikowi zwyczajnie dorównywać nie może. I nie potrzebuje, bowiem traktować się je powinno przede wszystkim jako uzupełnienie wcześniejszego, kanonicznego wyboru. Poza tym dla sympatyków serii wydawnictwa C&T oczywistym jest, iż deliberowanie o jakości wydanych w niej książek jest bezzasadne – pan Paweł Marszałek wykonuje w serii tej pracę heroiczną, wydając utwory nieodmiennie nam potrzebne i przede wszystkim znakomite, a ich kupno – choćby w moim przypadku – działa już na zasadzie odruchu bezwarunkowego.

W tej książce – co czuję się zobowiązany nadmienić po tym, jak skarżyłem się na to wcześniej – wróciły ilustracje! Co prawda nie nieodżałowanego Antoniego Sobeckiego, ale nowy rysownik, Rafał Drzycimski, zilustrował owe teksty z prawdziwym smakiem i wyczuciem.

Opowieści o duchach to nie książka, w przypadku której miałbym ochotę silić się na obiektywizm – polecam ją bezwzględnie, choć z zaznaczeniem, iż jej lekturę powinno się obowiązkowo poprzedzić Opowieściami starego antykwariusza. Ów wybór to kanon i jeśli komuś po jego lekturze nie przyszła ochota na więcej, to znaczy, iż powinien do nich wrócić jeszcze raz. I jeszcze. Do skutku. Sądzę jednak, że będzie to zbyteczne – M. R. James legendą jest nie przez przypadek. Życzyłbym choć części współczesnych pisarzy jego wyczucia niesamowitości i smaku.

Opowieści o duchach

Tytuł: Opowieści o duchach

Autor: M. R. James

Wydawca: C&T

Data wydania: kwiecień 2012

Format: s. 200, okładka miękka

Cena okładkowa: 27

Opis z okładki:

Montague Rhodes James (1862-1936) to chyba drugi po Lovecrafcie klasyk gatunku – zdaniem krytyków jego ghost stories należą do najbardziej przerażających i perfekcyjnych formalnie, jakiekolwiek napisano.
Piętnaście kolejnych, legendarnych opowiadań grozy autora „Opowieści starego antykwariusza” urokliwie zilustrowanych przez Rafała Drzycimskiego.

Przewiń na górę