Messenger

Edward Lee jest często nazywany królem „hardcore horror” lub też „extreme horror”. 

Urodzony 25 maja 1957, w swoim życiu imał się różnych zajęć. Służył m.in. w Agencji Bezpieczeństwa US Army, potem został przeniesiony do 1 Dywizji w zachodnich Niemczech. Po powrocie do USA zatrudnił się jako policjant municypalny – w tej profesji wytrwał trzy miesiące. Potem został stróżem nocnym w domu spokojnej starości (!), aż wreszcie stwierdził, że pisarstwo jest jego powołaniem. Pierwszą powieść napisał w 1982 – „Night Bait”, i obecnie może się pochwalić prawie 30 książkami. Ciekawe jest to, że dwie napisał przy pomocy analityka kryminalnego FBI, Elizabeth Steffen – „Dahmer’s not Dead” i „Portrait of a Psychopath as a Young Woman”. Dopiero niedawno jego książki zaczęły być wydawane na masowym rynku – poprzednio z powodu drastyczności opisów i tematyki większe wydawnictwa nie były zainteresowane twórczością Edwarda Lee, tak więc ta ukazywała się u małych, niezależnych wydawców, takich jak Cemetery Dance Publications i Necro Publishing, a ceny były dość wysokie – od $20 w górę. Dzięki Leisure Horror większa rzesza czytelników mogła się przekonać o słuszności opinii na temat jego pisarstwa. 

Oczywiście nie wydano jeszcze w wysokim nakładzie książek najbrutalniejszych – „Portrait of a Psychopath as a Young Woman” i „The Bighead”, ale fani horroru mogą „raczyć się” takimi tytułami, jak „City Infernal”, „Infernal Angel”, „Monstrosity”, „Messenger”, „Flesh Gothic” i „Backwoods”. Dziś chciałbym przedstawić „Messenger”. Akcja rozgrywa się w pozornie (a jakże!) spokojnym miasteczku Danelleton na słonecznej Florydzie. 

Pierwsze sceny przedstawiają wydarzenia sprzed 20 lat. Niejaki Dodd, pracownik poczty, otrzymuje tajemniczą paczkę. Krótko potem nasz poczciwy pocztowiec wyrusza na morderczą przechadzkę po okolicy. Już w tym fragmencie autor nie oszczędza nam krwistych opisów, a to dopiero początek… 

20 lat później, w tym samym miasteczku odbywa się uroczystość otwarcia nowego oddziału poczty. Szefowa, Jane Ryan, to wdowa z dwójką dzieci, która wkrótce stanie przed niewyobrażalnym koszmarem. 

Carlton Spence, jeden z jej pracowników, porządkując piwnicę natrafia na tajemniczy otwór, a w nim pewną paczkę i… bransoletkę należącą do jego dawno zaginionej córki Belindy. Co gorsza, nagle słyszy głos swojej córki, która bynajmniej nie przekazuje mu dobrych wieści. Otóż twierdzi ona, że znajduje się obecnie w Piekle, gdzie trafiła po krótkim i upokarzającym życiu, porwana i przymuszana od dziecka do grania w filmach porno. 

Tu trzeba wtrącić, iż Lee napisał dwie znakomite pozycje, „City Infernal” i „Infernal Angel”, w których stworzył barwną wizję piekła – Mefistopolis, z całą gamą postaci, stworzeń i miejsc, można by rzec, istną mitologię piekielną. W „Messenger” odnajdziemy parę motywów z tychże dwóch powieści. 

Belinda mówi ojcu, że ma dla niego wiadomość od Posłańca, Posłańca Piekieł. W tym samym czasie Marlene, inna pracownica Jane Ryan, dokonuje istnej masakry w innym urzędzie pocztowym w Danelleton (uprzednio zabiwszy swojego męża i dziecko). Policja na miejscu zbrodni znajduje wymalowany krwią rysunek przedstawiający dzwon, a pod nim gwiazdę.

Od tego momentu akcja nabiera tempa, autor serwuje nam bezlitośnie co chwilę sceny mordów, gwałtów i szaleńczego okrucieństwa. Każda osoba, która wchodzi w kontakt z Posłańcem staje się bezwolną maszyną do zabijania, mającą dla świata tylko jedno przesłanie: „Behold the Messenger!”. 

Wśród postaci pojawia się również inspektor policji Steve Higgins oraz tajemniczy Alexander Dhevic. Ten drugi zajmuje się tropieniem Aldezhora, upadłego anioła, posłańca Lucyfera, piekielnego odpowiednika Archanioła Gabriela. Okazuje się, że symbol wymalowany na ścianie to Cymbellum Eosphorus, serce dzwonu Piekieł. 

Jedynymi osobami, które będą mogły przeciwstawić się zataczającemu coraz szerszy krąg złu, są Jane, Steve i Dhevic. Co gorsza, jedną z nich Aldezhor potrafi usidlić… 

Książkę czyta się przyjemnie (o ile można mówić o przyjemności przy tak drastycznych opisach), tempo jest szybkie, puenta niepewna do końca. Do specyficznych plusów zaliczyłbym bogatą wyobraźnię i plastyczne odmalowywanie okrucieństw – czytelnikom o słabych żołądkach odradzam! Nie są to „mastertonowskie” sporadyczne sceny przemocy i seksu – zaręczam, że Lee jest bardziej intensywny i wyrafinowany, nie ma litości dla czytelników. Nie jest to może najlepsza powieść Edwarda Lee, nie ustrzegł się paru błędów (np. jakim cudem nikt na poczcie nie wiedział o masakrze, która rozegrała się 20 lat temu?), ale w jesienne czy zimowe wieczory „Messenger” sprawi, że niektórym zrobi się jeszcze bardziej zimno…

Messenger

Tytuł: Messenger

Autor: Edward Lee

Data wydania: sierpień 2004

Przewiń na górę