Hotel Paradise

Dwunastoletnia Emma Graham należy do rodziny prowadzącej Hotel Paradise. Rytm jej życia wyznaczają pory przygotowywania surówek do posiłków serwowanych w hotelu, a największym zmartwieniem są pretensje i krzyki jednej z klientek, przygłuchej i nieznośnej starszej pani. Wszystko się zmienia, gdy dziewczynka przypadkiem dowiaduje się o tajemniczej śmierci Mary Evelyn Deverau, która utopiła się w jeziorze dwadzieścia lat temu, lecz zagadki jej zgonu nigdy nie rozwiązano. Emma, której jedyną rozrywką było do tej pory sprawdzanie parkomatów z szeryfem i dokuczanie córce współwłaścicielki hotelu, postanowiła zrobić wszystko, by dowiedzieć się czegoś więcej o enigmatycznych siostrach Deverau.
Fabuła książki, choć ciekawie się rozwija, nie wydaje się szczególnie oryginalna. Szczerze mówiąc, miałam nadzieję, że cała tajemnica będzie miała coś wspólnego z rzeczonym Hotelem Paradise i może podświadomie liczyłam na powieść kojarzącą się ze „Lśnieniem” Stephena Kinga. Niestety, Martha Grimes poszła w zupełnie innym kierunku – co oczywiście nie znaczy, że w złym. „Hotel Paradise” nie jest ani horrorem, ani nawet thrillerem. Owszem, jest zagadka, żmudnie rozwiązywana przez dwunastoletnią „panią detektyw”, ale tak naprawdę ma ona drugorzędne znaczenie.
Chociaż bardzo chciałam poznać odpowiedzi na wszystkie stawiane przez Emmę pytania, to gdybym czytała tą książkę tylko dla nich, bardzo bym się zawiodła. Tak naprawdę największym atutem tej powieści jest niesamowicie lekki i pełen humoru styl Marthy Grimes. Narratorką jest sama Emma, a autorka świetnie wczuła się w rolę dwunastolatki. Jej uwagi, sposób postrzegania świata, czy wreszcie śmieszne komentarze – wszystko to wspaniale współgra z niezbyt skomplikowaną intrygą i lekkim klimatem powieści.
Przemyślenia Emmy są już rozrywką samą w sobie, ale gdy do tego dodamy jeszcze ciekawe i zabawne przygody, niezwykłych bohaterów (np. dwóch staruszków, Uluba i Ububa, których mowy nikt nie mógł zrozumieć), to otrzymamy doskonałą powieść na ciepłe letnie popołudnia.
Nie bez powodu wspomniałam wcześniej o Stephenie Kingu. Gdy zaczęłam lekturę, od razu przypomniał mi się gawędziarski styl tego pisarza. Chociaż fabuła „Hotelu Paradise” drastycznie różni się od dokonań autora „Miasteczka Salem”, podczas lektury ciągle nasuwały mi się kolejne porównania, dotyczące przede wszystkim narracji. Podobnie jak King, Martha Grimes często odchodzi od głównego wątku i prowadzi bardzo długie dygresje, na rozmaite tematy – od historii rodu Paradise, poprzez analizę imienia Ree-Jane, po niezrozumienie istoty słowa „rozwiązła” przez dwunastolatkę. I, co najciekawsze, to właśnie te wtrącenia są największą zaletą powieści – tak jak niejednokrotnie bywa u Stephena Kinga.
Choć nie sposób pominąć milczeniem nieciekawej okładki „Hotelu Paradise”, to jednak serdecznie zachęcam do lektury tej książki. Nie jest to może pozycja dla wszystkich – miłośnicy wartkiej akcji i skomplikowanej intrygi mogą się rozczarować – mimo to naprawdę warto po nią sięgnąć.

Hotel Paradise

Tytuł: Hotel Paradise

Autor: Martha Grimes

Wydawca: W.A.B.

Data wydania: 2006

Format: s. 416; okładka miękka

Cena okładkowa: 29,80

Opis z okładki:

Hotel Paradise to pierwsza w Polsce powieść Marthy Grimes, amerykańskiej autorki nastrojowych, oryginalnych kryminałów cieszących się międzynarodowym uznaniem. Jej książki od wielu lat zajmują czołowe miejsca na listach bestsellerów, doczekały się przekładów m.in. na francuski, niemiecki, grecki, włoski, niderlandzki, serbski.

Emma Graham mieszka w hotelu Paradise w Spirit Lake, małym kurorcie, który dni świetności ma już za sobą. Ojciec Emmy nie żyje, matka, zajęta utrzymaniem hotelu, nie poświęca córce zbyt wiele czasu. Marzycielska, a zarazem dociekliwa dziewczynka, pozostawiona sama sobie, zaczyna interesować się śmiercią innej dwunastolatki, Mary-Evelyn Devereaux, która przed czterdziestu laty utonęła w środku nocy w pobliskim jeziorze. Gdy w sąsiedniej miejscowości zostanie popełnione morderstwo, zżerana ciekawością Emma użyje wszelkich możliwych podstępów, by wydobyć informację od świadków zdarzeń minionych i obecnych. Uwodzicielska proza Grimes wykracza poza ramy kryminału, a sensacyjna fabuła jest tylko pretekstem dla subtelnej analizy samotności dzieciństwa oraz dwuznaczności wieku dojrzewania. Wszystko tu się miesza ? kilkoma celnymi słowami, jednym satyrycznym obrazem, autorka przedstawia świat małomiasteczkowej Ameryki, z czułością opisując krainę zapomnianych hoteli, piaszczystych dróg i zdziwaczałych staruszek, mieszkających na strychu. To literatura przesiąknięta melancholijną zadumą, lecz także przewrotnym, uroczym poczuciem humoru, przeznaczona dla wszystkich, którym bliski jest duch Faulknera.

Przewiń na górę