Dziesiąta symfonia

Tytuł powieści i spoglądająca na nas z okładki surowa twarz Ludwiga van Beethovena nie pozostawiają złudzeń. Kimkolwiek jest Joseph Gelinek (niewątpliwie bowiem mamy tu do czynienia z pseudonimem artystycznym), poważył się na rzecz odważną: napisał powieść kryminalną opierającą się na typowych założeniach thrillera historycznego. Czy to możliwe, żeby Beethoven napisał, lub też zaczął pisać pod koniec swojego życia, kolejną, dziesiątą już symfonię? Teoretycznie tak, nie takie rzeczy już odkrywano w przepastnych archiwach prywatnych kolekcji. Jednak ta sensacja w powieści Gelinka niesie za sobą dodatkowy ładunek emocji. Oto bowiem po premierowym wykonaniu pierwszej części poskładanego w całość z odkrytych w różnych miejscach fragmentów utworu, ginie dyrygent. Ronald Thomas, tak bowiem nazywa się ofiara, to prawdopodobnie jedyna osoba zdolna rzucić światło na pochodzenie fragmentów, oraz sposób w jaki zostały one skompilowane. Jednak zza grobu nie jest w stanie tego oczywiście zrobić.

Morderstwo ma oczywisty zawiązek z wykonaniem dzieła Beethovena, bowiem na odciętej głowie dyrygenta znajdują się wytatuowane nuty. Hiszpańska policja, prowadząca mozolne śledztwo, nawiązuje współpracę z młodym muzykologiem, Danielem Paniagua. Nasz bohater jest wykładowcą uniwersyteckim i oczywiście specjalistą od Beethovena. Jego wiedza pomoże czytelnikowi śledzić z uwagą wszelkie meandry zagadkowej śmierci Thomasa.

Bardzo dobre wrażenie robi w tej powieści strona muzykologiczna. Otrzymujemy wiele ciekawych informacji, zarówno z tej dziedziny, jak i z biografii Beethovena. Najważniejsze jednak jest to, że wszelkie dodatkowe dane zaserwowano w interesujący sposób i nie przytłaczają one czytelnika. Łatwo skupić się na głównej osi narracji i jednocześnie śledzić tajemnice przeszłości. Mimo że sam pomysł na powieść kryminalną nie wydawał mi się początkowo taki rewelacyjny, to z czasem zacząłem nabierać do autora zaufania. Z pozornie błahego dla przeciętnego śmiertelnika „epokowego odkrycia” Gelinek wyczarowuje sprawę, która w pewnym momencie rzeczywiście wciąga czytelnika w świat, w którym muzyka jest czymś ważniejszym, niż życie. Dopiero w trakcie lektury uświadomiłem sobie, że odnalezienie tytułowej symfonii, które niewiele by mnie obeszło, gdybym przeczytał o nim w gazecie, mogłoby być sprawą najwyższej wagi dla całej rzeszy ludzi związanych ze światem muzyki klasycznej.

„Dziesiąta symfonia” to powieść, którą warto czytać przy dźwiękach muzyki Beethovena. Nie marnujcie czasu próbując czytać tą powieść w pociągu czy kolejce do lekarza. Ona potrzebuje stosownej oprawy. Wówczas uda się Wam zasmakować w pełni jej tajemniczej aury.

Dziesiąta symfonia

Tytuł: Dziesiąta symfonia

Autor: Joseph Gelinek

Wydawca: Muza

Data wydania: 2009-01-21

Format: s. 360

Cena okładkowa: 34,90

Przewiń na górę