Decathexis

Zainteresowana światem, jaki Łukasz Śmigiel stworzył w opowiadaniu „Dekathexis” z jego debiutanckiej antologii „Demony” i który rozwinął we „W służbie Jej Królewskiej Złości” zamieszczonym z numerze 6 Grabarza Polskiego, z niecierpliwością oczekiwałam na powieść w całości poświęconą krainie, w której oficjalnie wyznawaną religią jest śmierć. I doczekałam się…

Podczas lektury „Decathexis” czułam się nieco zagubiona, miałam problem z określeniem, czy fabuła opowiadań rozgrywa się przed czy po wydarzeniach opisanych w powieści. Głównym bohaterem pozostaje Jon Pendergast – szef Inspektoratu do spraw Umarłych, zwanego wcześniej Inspektoratem ds. Zmarłych („Dekathexis”) i Inspektoratem ds. Nieumarłych („W służbie Jej Królewskiej Złości”). Krajem, którego nazwa – Kirkegaard – pojawia się dopiero w powieści, rządzi królowa: w opowiadaniach – nie pierwszej już młodości i apodyktyczna, w powieści – młoda, piękna, nowoczesna. Poza tym sporo innych szczegółów różni Kirkegaard od kraju znanego z opowiadań, w tym postać Simona Petrie, który raz jest młodym zastępcą Pendergasta, innym razem zaś jego mocno już wiekowym mentorem.

Jednak niemal dosłowne powtórzenie całych scen z opowiadań w „Decathexis” uświadomiło mi jasno, że te pierwsze przedstawiają alternatywne wersje Kirkegaardu, więc analizowanie powieści wyłącznie przez pryzmat poprzednich tekstów może być krzywdzące dla tej pierwszej. W końcu sięgną po nią z pewnością także czytelnicy, którzy z twórczością Łukasza Śmigla wcześniej się nie zetknęli lub zachwyceni „Muzykologią” zapragnęli poznać inne, bardziej mroczne literackie oblicze autora.

Czego może się więc czytelnik spodziewać po najnowszej powieści? Przede wszystkim wartkiej akcji typowej dla powieści „płaszcza i szpady”. Mamy więc piękną i mądrą królową pragnącą zreformować państwo i stającego jej na przeszkodzie żądnego władzy kardynała. Mamy miłość, przyjaźń, ambicje, widowiskowe pojedynki i skrytobójcze morderstwa. Jednak to jeszcze nie wszystko – jak na rasowy horror przystało, mamy tu pokaźną ilość trupów, zarówno tych martwych, jak i zmartwychwstałych czyli Homo Totens; mamy rytualne mordy i rytualny kanibalizm. Poza tym sporo odniesień religijnych – zarówno do chrześcijaństwa, jak i do religii starożytnych, a nawet całkiem interesujący wykład z tanatologii i tanatopraksji – nauk traktujących o tym, co się z człowiekiem dzieje po śmierci oraz o konserwacji i balsamowaniu zwłok.

Powieść to jednak nie tylko fabuła. Na jej odbiór wpływ ma także język, w jakim została napisana. Czasem potrafi on sprawić, że nawet banalna opowieść wyda się interesująca, a czasem potrafi zabić najciekawszą historię. W „Decathexis” mamy do czynienia z trzecią możliwością: język opowieści nie przeszkadza w lekturze. Jedyne, co może zwrócić uwagę to zabawa z inteligencją czytelnika, w postaci licznych nawiązań religijno-mitologicznych obecnych czy to w mitach, czy w nazwach własnych. Te ostatnie momentami wydają się jednak zbyt oczywiste: kardynał Abaddon, tancerze śmierci Danse Macabre i Le Mort, rzeka Tantal… Rozmaite nawiązania w literaturze i sztuce są dziś coraz bardziej powszechne, tylko niektórym udaje się to robić dużo bardziej subtelnie.

Czy pierwszy tom zachęcił mnie do sięgnięcia po kolejny, który – jak zapowiada autor – już powstaje? Zdecydowanie tak. Kirkegaard spodobał mi się na tyle, bym z przyjemnością jeszcze tam powróciła. Choćby po to, by dowiedzieć się, jak bohaterowie wybrną z sytuacji, w której autor pozostawił ich na końcu.

Decathexis

Tytuł: Decthexis

Autor: Łukasz Śmigiel

Wydawca: Grasshopper

Data wydania: grudzień 2009

Format: 264 s.

Cena okładkowa: 29,00

Opis z okładki:

Decathexis oznacza ostateczne pogodzenie się z tym, że osoba, którą kochaliśmy, umarła i straciliśmy ją na zawsze.
Decathexis to także tytuł nowej powieści grozy Łukasza Śmigla (autora „Demonów” i „Muzykologii”). Nowa książka miesza ze sobą brutalny horror w klimatach Clive’a Barkera, mroczny kryminał i powieść przygodową z gatunku płaszcza i szpady…
W roku 1888, w świecie Kirkegaardu, religią panującą jest Śmierć, której podporządkowano każdy aspekt ludzkiego życia. Właśnie w takich realiach o sens istnienia walczą główni bohaterowie – młody tanatolog Jon Pendergast, człowiek o błyskotliwym umyśle i nieprzeciętnej wiedzy na temat zmarłych, oraz jego dobry przyjaciel, pierwszy szermierz królowej – Tancerz Śmierci, Danse Macabre.
Bohaterowie starają się rozwiązać zagadkę zmarłych, którzy w niewyjaśniony sposób znikają z cmentarzy. Wiele wskazuje na to, że za mroczną tajemnicą stoi tajemniczy Kościół Morii i jego najwyższy kapłan Abaddon La Roche.
Zanurz się w ponury świat Decathexis i dowiedz się, dlaczego trupy lepiej palić, a nie zakopywać w ziemi. Poznaj mroczną tajemnicę sprzed wieków i prastare zło, którego nie pokonają ani półtoraręczny miecz fechmistrza, ani muszkiety żołnierzy Czarnego Hufca.
Nadchodzi Matka Śmierć i wkrótce wszyscy będziemy musieli przeżyć własne DECATHEXIS…

Przewiń na górę